W ubiegłym roku miałam spory problem z odnalezieniem odpowiedniego wózka dla lalek. Za to na przykład samochodzik sterowany dla kuzyna - duża terenówka - znalazłam praktycznie od razu. Śnieg spadł dopiero co, ale zaraz będzie szósty, potem tłumy w sklepach i mały wybór w końcówce poszukiwań.
Będą również promocje, ale one nigdy nie dotyczą zabawek. Będzie można zakupić taniej telewizor, pralkę albo, z innej branży rybę po grecku czy karkówkę w czasie przed Świętami Bożego Narodzenia; tak jakoś działa system merketingowy w sklepach. Już na tydzień przed w hipermarketach zaroi się od toczących błędnym wzrokiem kuzynów i rodziców, wśród przesypujących się lekko uszkodzonych nosorożców, pipających chórem rozładowując bateryjki królików edukacyjnych i nieco przebranych sztucznych choinek, a wszystko to w rytmie kolend wyśpiewywanych w wersji angielskiej.
Obrazek wyłonił się nieco pesymistyczny, a przecież lubię kupować prezenty nawet tak. Tyle, że znaleźć coś, co mnie się spodoba - a nie mam co samej siebie oszukiwać, że nie kieruję się jakoś własnym gustem - jest trudniej, niż wtedy, kiedy przyszłe prezenty stoją świeżutkie, nierozpakowane, w szerokim wyborze.
W ubiegłym roku po zakupieniu w ostatniej chwili upominków dla dziecka z ośrodka w Szczypiornie musiałam wydać na firmę wysyłkową kwotę, której wystarczyłoby na całkiem ładną zabawkę, ucieszyłoby się z niej pewnie nieznane dziecko w wigilijny wieczór, kiedy na niebie świeciła już pierwsza gwiazdka.
Dlatego teraz chyba zacznę rozglądać się przy najbliższej wizycie w hipermarkecie - nie wiem jeszcze, co i dla kogo, ale ... ten różowy rower ... można by kupić takie same dwa, żeby "było sprawiedliwie" :)
Choć np. spodnie rurki - łatwe!
http://rosemann.salon24.pl/
